Ostatnich kilkanaście lat najnowszej historii Milwaukee Bucks, to kliniczny przykład na to, w czym tkwi istota zawodowego basketu. Jak trudno w nim wspiąć się na sam szczyt i jak jeszcze trudniej, po chwilowym upadku, wrócić do elity. Trudno wyznaczyć start tej przypowieści o profesjonalizmie. Na pewno to nie rok 2013. Z ledwie 15.numerem draftu Bucks wybrali Janisa Antetokounmpo. Też nie wiosna 2015. Decyzją o budowie Fiserv Forum (za aż 1.2 miliarda dolarów), uratowali się wówczas przed przenosinami do Vegas lub Seattle.
HASŁA ODKURZONE
Może więc playoffs 2019. Przypomniano wtedy klubowe hasło bojowe sprzed dekady (czasy Brandona Jenningsa) Fear the Deer, czyli Bój się Jeleni. Jednak w kontekście wielu sezonów kryzysowych, znaczyło raczej diabolicznie: Strzeżcie się Rogatych Dusz! Słusznie. Pod wodzą coach Budenholzera – pierwszy raz od 18 lat i po 8 nieudanych podejściach – wygrali wreszcie nie tylko serię w postseason, ale doszli nawet do finału Wschodu. Najbardziej chyba jednak spełnia kryteria naszych poszukiwań, listopad 2020. Data pozyskania Jrue Holidaya. Właśnie ten combo okazał się brakującym elementem mistrzowskiej układanki i odzyskania mistrzostwa w czerwcu 2021. Kosztem wyżej notowanych Phoenix Suns. Od stanu 0:2 do 4:2, co udało się wcześniej ledwie 4 zespołom!
STRUKTURY ZDEWASTOWANE
Po tak spektakularnym sięgnięcia po prymat, w efekcie długiego okresu odbudowy potęgi i powrotu na mistrzowski tron po 50 latach, klub z Brew City powinien stać się strukturą gotową na dłuższą hossę. Odporną na wstrząsy i niepowodzenia. Realia NBA tego nie potwierdziły. Zdewastowane zdrowotnie Kozły, dwa lata z rzędu, żegnały się z playoffs już w 1.rundach. Gdy w maju 2023, dotknęło ich to w roli 1.siły Wschodu, ofiarą stał się najpierw coach Bud, a u progu sezonu sezonu także Holiday. Wszystkie te zdecydowanie przedwczesne kadrowe decyzje, podjął twórca mistrzowskich Bucks Johna Horsta. 4 lata wcześniej, w wieku tylko 36 lat, obwołano go menedżerem numer 1 NBA. Błyskawicznie zbudowany autorytet i ogromna władza, sprawiły że posunął się jeszcze dalej, w – uznanych przez niektórych – za samozagładę, destrukcyjnych posunięciach. W styczniu 2024 zwolnił coach Adriana Griffina. Przy bilansie 30 zwycięstw i 13 porażek. Gdy zespół zmierzał po 57 i więcej triumfów. Potem zaszokował zatrudnieniem Doca Riversa, na którego obronę był jeden fakt: w 1.połowie lat 80. był gwiazdą lokalnej uczelni Marquette.
MIECZE OBUSIECZNE
Doc, wart dla Horsta 40 milionów dolarów płatne w 4 lata, cudów nie dokonał. Trio Janis-Lillard-Middleton, zagrało dla niego ledwie 7-krotnie. Finiszował wynikiem 17:19. Trzecie kolejne pożegnanie z playoffs w 1.rundzie i znów jako wyżej notowani (od Pacers) musiało nastąpić. W efekcie urazów Janisa i Lillarda. Nazwano ich nawet mieczami obusiecznymi. Gdy byli zdrowi, niszczyli rywali. Gdy nie mogli grać, tym gorzej wpływało to na ich ekipę, pozbawioną markowych zmienników. W obliczu obecnego sezonu Horst niewiele mógł dokonać, w kwestii pogłębienia składu. Bucks to 4.najdroższy zespół ligi 2024/25 i w efekcie wydatków na ponad 197 mln dolarów, są zablokowani transferowo. Dołączenie Prince, Trenta oraz Wrighta i tak wydawało się sukcesem. Do czasu, gdy dwaj pierwsi zupełnie nie sprawdzali się w wyjściowej piątce. W roli 2-way players, w miejsce kontuzjowanego Middletona. Nie to było jednak przyczyną najgorszego wejścia Kozłów w sezon od 11 lat, od kiedy ich barw broni Janis. Rozpoczęli wynikiem 1:6 i 2:8. Mimo że ich grecki lider miał notowania lepsze, niż gdy był 2-krotnym MVP i jest 1.punktującym obecnych rozgrywek. Za mało było, że w duecie z Lillardem, zapewniali około 94pkt (suma ich punktów i asyst). Nie tylko oni stanowili istotne luki w obronie. Dame był nawet najbardziej niszczonym zasłonami rywali graczem NBA!
WRAŻLIWI ALE CZYŚCI
Bolało ich, że jako drużyna byli w ogonie ligi: w bronieniu pola 3 sekund, wymuszaniu strat, zbiórkach w ataku. W zdobyczach ławki też byli mocno na minusie. Jeszcze gorzej wypadali w bilansie zdobyczy za 3. W czasach Budenholzera, było to ich ogromnym atutem. Okazywali się także bardzo wrażliwi na kontry rywali – Lopez i Janis zbyt ciężcy by na czas wracać – oraz ze względu na niedoskonale transition defense, na ponowienia ataków konkurencji. Związany z NBA bez przerwy od aż 1983 roku Rivers, postawił na zawsze aktualną zasadę: to obrona kreuje atak. Wycofano się z grania mocno do przodu całą piątką. Stawiając na szarże Janisa i izolacje Lillarda. Grający znów bardziej jako Splash Mountain ich 1.środkowy, szybciej wracał więc pod własny kosz. Korzystne okazało się też od 9.meczu, wstawienie do piątki stopera Andre Jacksona. W dwóch aż aspektach. Zdegradowany Trent, jako rezerwowy stał się zdrową konkurencją dla niezastąpionego w roli 6th Man Portisa, więc bilans zdobyczy ławki się poprawił. Poza tym lada dzień wraca – wreszcie “czysty medycznie” – niezastąpiony point-forward Middleton. To jednak kolejny z mocno wysłużonych weteranów. Wielki w play offs’24. Ale obecna NBA, to liga dla wybieganych atletów i shooters. Wytrawni jej znawcy dostrzegli też, że owszem Bucks wygrali aż 6 z ostatnich 7 meczów, lecz wyłącznie Rockets zaliczają się obecnie do ścisłej czołówki ligi…
Wojtek “Woj” Michałowicz “Basket Strefa”
Zdjęcie pochodzi z profilu FB Milwaukee Bucks