NBA: Wojowanie na ekranie, czyli HUSARIA DLA WSZECHMOGĄCEGO 

Nie minęły nawet dwa tygodnie nowego sezonu topowej ligi koszykarskiego świata, a pozostały w niej z 30, już tylko dwie niepokonane drużyny: Thunder i Cavaliers. Drudzy dlatego, że ostatni raz aż tak rewelacyjnie wystartowali przed 48 laty! 

Twórcy śmiałych koncepcji maksymalnego wyrównywania sił i szans w NBA, poprzez obciążenia nadmiernych wydatków już nie tylko “podatkiem od luksusu”, na pewno są zadowoleni. Liga ma podążać takim właśnie szlakiem. 

Przecież już na finiszu poprzedniego sezonu, 2. potęga Wschodu – Knicks, mieli po 82 grach, ledwie 4 zwycięstwa więcej, od 8.siły tej połowy ligi – Heat. Na Zachodzie było jeszcze “tłoczniej” w tabeli. Aż pięć zespołów miało 50 lub więcej wygranych. Ponadto liderów z Oklahomy, dzieliło od finiszujących na 10.pozycji Warriors, tylko 11 triumfów. KONTYNUACJA NAD JEZIOREM 

Fakt, że najdłużej w Konferencji Wschodniej, nie znającymi w tych rozgrywkach goryczy porażki, będą Kawalerzyści znad wielkiego jak morze jeziora Erie, nie powinien właściwie stanowić zaskoczenia. Przecież ich ogromnym atutem jest, utrzymanie w składzie aż 9 pierwszych punktujących z poprzedniego sezonu, a nawet 12 na 13 w tej tabeli. Jedyna istotna zmiana w składzie, nastąpiła na stanowisku coacha. Pracującego z sukcesami ponad 4 lata 

J.B.Bickerstaffa, zastąpił doświadczony Kenny Atkinson. Wcale nie kryje jednak, że stawia na kontynuowanie pomysłów i ustawień. W sensie hierarchii w zespole czy 10-osobowej rotacji. A kontynuacja w zawodowym sporcie, wiadomo: zjawisko bezcenne. 

Nowy szkoleniowiec nosił się z zamiarem, nadania szybszego rytmu grze. Ostatecznie nie postawił na śmiałą ideę, maksymalnie pięciu sekund na akcję ofensywną, by udoskonalić atak. Mimo, że dla zrealizowania tego celu, go zatrudniono. Uznał, że lepsze może być wrogiem dobrego? Nowi szefowie – Altman i Gansey – wyraźnie dali mu do zrozumienia, że centralną postacią drużyny ma być Evan Mobley. Nie dlatego, że podpisano z nim latem, najwyższy w 54-letniej historii Cavs kontrakt, na 225 milionów dolarów. Ten uniwersalny gigant, to wzorcowy gracz wysoki basketu 21. wieku. Może grać na wszystkich pozycjach. Stać go też na tytuł, tak Most Improved Player, jak obrońcy numer 1 ligi. Może być Wszechmogący. Jak bohater pamiętnego filmu. Jeśli tylko zdrowie pozwoli. 

WOLNOŚĆ WIELU ZNACZEŃ 

Najważniejsze, że dotychczasowi liderzy – Mitchell i Garland – akceptują Evana jako lidera, do nawet 2029 roku. Już się przekonują, że stawianie przez nich zasłon dla niego, daje efekty. Są dojrzałymi combo, więc łatwo dają mu być playmakerem. Dostali w zamian od coacha więcej “freedom and space”. Swobodę decyzji. Czy trzymają się ustalonych setów, czy czytają rywali i reagują naturalnie. 

Odciążenie ich w organizowaniu gry, pozwala – tak Donowi jak Dariusowi, być efektywniejszym w presji na piłkę w obronie i tym bardziej atakowania defensywy rywali. W ataku mają też więcej opcji na półdystansie, w czym się lubują. Także lepszą selekcję trójek. Czerpią równie dużo z gry, gdy grają z Jarrettem Allenem jako środkowym. Jak wtedy, gdy point-centrem jest Mobley. W tym pierwszym, wielokrotnie sprawdzonym już ustawieniu, są ciężkozbrojną husarią. Z all-around Evanem, dużo bardziej uniwersalnymi kirasjerami. W tym drugim ustawieniu, pojawiają się bowiem z ławki, liczni “rozciągacze” obrony i kolejni snajperzy (LeVert, Merrill, Jerome, Okoro), z nawet 50-procentową celnością z dystansu. Ich siła ognia – aktualnie 2.najwyższy celność trójek ligi – otwiera pole 3 sekund rywali. Stąd, przy okazji serialu 7:0, Cavaliers wysforowali się na 1.pozycję w NBA, w skuteczności wszystkich akcji i liczbie kończonych punktami. Te wskaźniki oraz świetny bilans strat własnych i rywali, dał im w pierwszych dwóch tygodniach sezonu 2024/25, średnią punktową niższą tylko od obrońców tytułu z Bostonu. Ale w tabeli Wschodu, to Cavs byli przed nimi liderami. 

JEREMY NASZ HISTORYCZNY 

Ten niezwykły fakt miał miejsce jeszcze przed wygraną Spurs w Salt Lake City (w czwartek 31 października). Musi być jednak odnotowany. Nasz jedynak w NBA Jeremy Sochan, przystępował do wyjazdowego starcia z Jazz, jako… lider swojej drużyny w średniej zdobywanych punktów. Jako pierwszy Polak w omal 80-letnich dziejach National Basketball Association! Przewodził też Ostrogom w średniej minut gry, zbiórek w ataku i faulach. W tych trzech ostatnich statystykach, pozostaje numerem 1 ekipy z San Anton. Tym sposobem nasz JJ, broni miejsca w startowej piątce. W perspektywie powrotu do gry Devina Vassella. Najdroższego gracza Spurs i ich 2.punktującego w poprzednim sezonie. 

ZA ATLANTYK MARSZ! 

Niesamowite rzeczy dzieją się z cenami biletów na mecze NBA w wielu jej halach. Na wizytę w Nowym Orleanie Hawks, można było pójść za 3 dolary. Na kolejny występ u siebie Pels, przeciw Blazers, za dolara mniej. Najtańsze wejściówki na starcia Thunder-Magic kosztują dolarów 6, Rockets-Knicks dolara więcej, a Nuggets-Raptors ledwie 8. Za równie skromne kwoty można gościć na występach klubów NBA w Charlotte, Indianapolis, Memphis, Atlancie, Portland, San Antonio i też Milwaukee. Oczywiście to ceny netto. Bez podatków i innych dodatków. Zdecydowanie najdrożej, jak zwykle, w nowojorskiej MSG, na Lakers w Cryptocom i Warriors w ich Chase Center… Wojtek “Woj” Michałowicz “Basket Strefa”

Zdjęcie pochodzi z FB San Antonio Spurs