NBA: Wojowanie na ekranie, czyli CELTYCKA KRUCJATA

79.sezon najdoskonalszej z koszykarskich lig świata zapowiada się szczególnie. Najsilniejszym magnesem do śledzenia jej rywalizacji nie jest jednak to, że Celtics mierzą w mistrzostwo rok po roku. Mimo że w 21.wieku udało się to tylko Lakers z Bryantem przed 14 laty i Warriors z Durantem 6 lat temu! 

Zdecydowanie bardziej ekscytujący jest fakt, że Celtowie chcą tego dokonać w kontrze, nie tylko wobec wymagających rywali z 29 konkurencyjnych drużyn z 21 stanów USA. Mierzą w 19. tytuł, na przekór tak wielu zasadom, rządzącym aktualnie NBA. Coraz silniej także w niej dominującym. Z wyboru jej sterników i zawodników. Na rzecz tworzenia zdrowej i jak najsilniejszej wewnętrznej konkurencji. Dla dobra całej ligi i wzmacniania mistrzowskich ambicji takich potęg, jak najbardziej utytułowany z klubów National Basketball Association. 

PARAGRAFY NIE NA ŻARTY 

Na te piramidalnie skomplikowane reguły – spisane na aż 676 stronach, 78 więcej niż w 2016 roku – koszykarze Celtów oraz ich szefowie i grupa właścicieli, zgodzili się 1 kwietnia 2023 roku. O żartach mowy jednak nie ma. Te paragrafy będą obowiązywać co najmniej do roku 2029 roku. 

Mowa o aktualnej Umowie Zbiorowej. Pierwszą zawarta w 1983 roku. W skrócie zwane są CBA. Stanowią skomplikowane pod względem finansowym, prawnym i formalnym, wielowątkowe porozumienia właścicieli klubów i Stowarzyszenia Graczy (NBPA). To szczególna umowa społeczna. Pierwszym daje średni przychód każdego z klubów w wysokości ponad 350 milionów dolarów za sezon. Koszykarzy zaś czyni najlepiej zarabiającymi sportowcami świata. LeBrona Jamesa nawet pierwszym koszykarskim miliarderem w trakcie kariery!

Zawodnicy mają “nieprzeciętną” przeciętną zarobków. W poprzednim sezonie przekroczyła 11 milionów dolarów. Ma wzrastać o 8-11 procent (w szczególnych przypadkach nawet o 140%) co sezon. Gracze ze stałymi umowami – jest ich obecnie ponad 500 – są milionerami. Bez wyjątku. Już 150 z nich zarobi w nowym sezonie ponad ligową średnią. Aż 85 zyska 20 i więcej milionów “zielonych”. Aż czterech z nich ma zagwarantowane niewyobrażalne 50 i więcej milionów dolarów. Wszystko oczywiście zgodnie z zasadami CBA. To one sprawiły, że minionego lata aż 17 koszykarzy zawarło nowe umowy – lub przedłużało obecne – na kwoty wyrażone w setkach milionów USD. Skoro zarządzający klubami i ich sportowi pracownicy, zgodzili się przed kilkunastu laty “fifty-fifty” dzielić zyskami, jest to jak najbardziej normalne.

LAWINY DOLARÓW LAWINY RESTRYKCJI 

Aby choć po części wyobrazić sobie, jaka rosnąca lawina pieniędzy spada na współczesnych graczy NBA, warto wiedzieć, że przez całą karierę (2008-2019) zarobki najbardziej w niej znaczącego Polaka, czyli Marcina Gortata, to łącznie 95091880 dolarów. Wedle wiarygodnych źródeł zza Atlantyku. Mierzących ambitnie w prymat 2025 Celtom, wartości wyrażone w dziesiątkach milionów dolarów, wcale jednak nie przerażają. Ich problemem jest, że suma ich wydatków na przepisowe 18 graczy, przekracza 206 mln USD. To cena za utrzymanie omal wszystkich z mistrzowskiego składu. Nie tylko na nadchodzące rozgrywki, ale kilka kolejnych. W tym właśnie zawiera się największe z pozaboiskowych celtyckich wyzwań. Szefowie klubu są tego świadomi. Zasad przestrzegają. Płacą krocie, wiedząc o dodatkowych kosztach kolejnego sztandaru. Obecna umowa zbiorowa, coraz bardziej restrykcyjna w tym względzie, przewiduje już nie tylko podatek mocno progresywny za przekroczenie wydatków (w tym sezonie od niespełna 171 mln). Także dwie kolejne bariery, nowo stworzone w CBA 2023, zwane groźnie apronami. Pierwszy pułap wyznaczono na ponad 178 mln. Drugi omal 189 mln. Ich pokonanie naraża nie tylko na płacenie narastającego taxu (1.5 dolara od każdego dolara po przekroczeniu 171 mln o 1-5 mln, aż 3.75 do 1 za przekroczenie o 20 mln i więcej tych 171 mln). Znacząco ogranicza też możliwości angażowania kolejnych graczy. Również omal wyklucza wymiany, rozliczenia gotówkowe, zamiany wyborów w drafcie, których może nawet pozbawić. 

KREZUSI DLA HASEŁ 

Rzecz w tym, że obecnie obowiązująca Umowa Zbiorowa, sprawia, iż przez płacenie drastycznie rosnących podatków do wspólnej kasy ligi, potentaci finansowi z Phoenix, Minnesoty, Bostonu i Milwaukee (każdy z tej czwórki wyda w sezonie 24/25 ponad 200 mln) oraz kilkanaście innych klubów (wydadzą ponad 171.814 mln) już nie tylko – jak dotychczas, finansują kilkanaście konkurencyjnych drużyn. 

Mogą się ich obawiać w każdym kolejnym już starciu. Nawet trwającego sezonu. Każdego dnia rywalizacji. Gdy z różnych powodów, będą tracić w trakcie morderczych rozgrywek, kluczowych graczy. Tymczasem niżej notowani w tabeli – ligowej i wydatków – będą mogli się wzmacniać. Tak w perspektywie dni i kolejnych sezonów. Gdy wzrastające wydatki najbogatszych, będą coraz bardziej w nich uderzały. Zasilani tym sposobem potencjalnie słabsi, będą rośli w siłę. Wiodącym hasłem i realizowaną konsekwentnie ideą obecnej CBA, jest bowiem działanie na rzecz budowania NBA jako wspólnoty. Biznesowej i ludzkiej. Zdystansowanie też wszelkiej konkurencji na świecie, poprzez niebotyczne zarobki i przestrzeganie praw sportowców. Wszystko przez osiągnięcie maksymalnej egalitarności ligi. Czyli optymalnego wyrównania sił wszystkich bez wyjątku 30 zespołów. Po to, by wszystkie 1260 meczów, jakie są do rozegrania, było jak najbardziej wyrównanych. By każdy był szansą na prawdziwy show.

MILIONERZY DLA MILIARDÓW 

By przyciągały jak największe zainteresowanie, coraz bardziej różnorodnych mediów. Przecież to one dają dziś NBA, ponad połowę z 13-miliardowych już przychodów. Także, by trybuny wszystkich bez wyjątku hal, wypełniały się już nie w 98, ale 100 procentach. Ponieważ mocno rosnące w cenę bilety dla przeciętnego kibica, to ponad 16 procent przychodów NBA, a kosztujące krocie bilety premium, dodatkowe z górą 12%. Wreszcie, by każde starcie na parkietach USA i Kanady, było konfrontacją spektakularną, o jak najwyższą stawkę. Skoro NBA, to rywalizacji milionerów o miliardy, nie może być inaczej. W tym pozornym szaleństwie, jest jednak masa godnych podziwu aspektów i nie zachwianych kanonów prawdziwego zawodowstwa. Najważniejszy, będący wzorem profesjonalizmu dla reszty koszykarskiego globu, głosi na cały świat: każdy cent z tych szokujących milionów i niebotycznych miliardów, ma pełne pokrycie w działaniach i finansach NBA. 

Ta wzorcowa transparentność – bo wcale nie to, że w tej lidze najwyżej skaczą, najszybciej biegają i najcelniej rzucają – jest bezdyskusyjnie największym atutem NBA. Właśnie ta pełna czytelność zasad i jasność finansowa, pozostaje w największym stopniu wzorem do naśladowania. Na razie niedościgłym. 

Wojciech “Woj” Michałowicz “Basket Strefa” 

P.S.: Będzie okazja wszystkiemu w NBA – także jej codziennej rywalizacji – wspólnie się przyglądać. W gościnnych progach Strefy Chanasa, będę obecny z podobnymi artykułami regularnie. Dzięki temu, że z Kamilem znów jednoczymy siły! NBA 24/25: MICHAŁOWICZ, KARYKOWSKI, CHANAS (youtube.com)