Może ich nie znacie, ale niebawem poznacie! O młodzieżowcach w pierwszej lidze (część 2)

fot. HydroTruck Radom / 1lm.pzkosz.pl

Pierwszy tekst z tej jakże krótkiej serii opublikowałem 13 października. Temat nie stracił na aktualności, a co najwyżej dał szansę kilku młodzieżowcom, aby w trakcie kolejnych spotkań jeszcze bardziej rozwinęli skrzydła. W pierwszej lidze rozegrano już pięć kolejek. I choć dalsza część sezonu zapewne przyniesie za sobą kolejne postacie do wyróżnienia, to nie chcę prorokować, a przedstawić sytuację z teraz – z 22 października.

Przypomnę: o młodzieżowcach grających dla Trefla, Śląska, WKK, Politechniki Opolskiej, Polonii, Noteci, Enei Basket, Astorii i Miasta Szkła przeczytacie TUTAJ. Z kolei dziś rozpoczynam od Decki Pelplin. Od Decki Pelplin, która w swoim składzie ma Błażeja Czerniewicza – właśnie młodzieżowca. To chłopak, który w minionym sezonie – jeszcze w trakcie rundy zasadniczej – trafił do Żaka Koszalin, a przy okazji pod skrzydła Rafała Knapa. Za tym trenerem podążył także do Pelplina i jeszcze przed sezonem mówiło się, że to może być topowy młodzieżowiec na zapleczu ekstraklasy. W pierwszym meczu tego sezonu zdobył 32 (!) oczka, jednak już wtedy trener Knap tonował emocje, że przecież nie będzie tak co tydzień. Ze średnią na poziomie prawie 19 oczek jest najlepszym strzelcem Decki. Warto również przytoczyć historię innego młodzieżowca Decki – Mikołaja Jamiołkowskiego. Ten zaliczył dwa występy, a niedługo później podczas pomeczowej konferencji prasowej padło hasło, że 22-latek może… już nigdy nie zagrać w koszykówkę. W jego przypadku problemy zdrowotne są poważne. Szkoda!

Idąc dalej – GKS Tychy, czyli największa pozytywna niespodzianka sezonu 2023/2024. Podczas obecnych rozgrywek mocno zaskakuje mnie Maksymilian Duda, który nierzadko dostaje więcej minut na parkiecie niż… Szymon Walski! Dla przykładu – podczas starcia z Sokołem zdobył 11 punktów (4/4 za dwa) i 8 zbiórek. Piękny wynik! Będę to powtarzał – mając 215 centymetrów wzrostu, może być istotnym elementem składu w pierwszej lidze. Wśród GKS-u są też Michał Lis i Szymon Szmit, ale to marki dużo bardziej doświadczone na tym poziomie rozgrywkowym. Zresztą, za rok przestaną być młodzieżowcami. Wierzę, że liczby tego drugiego niebawem pójdą do góry. Prawie 48% skuteczności Lisa za trzy wygląda imponująco przy zaledwie 24% Szmita. Do poprawy!

„Nagroda im. Daniela Ziółkowskiego” została wykreowana bodajże podczas jednego z odcinków Strefy Chanasa. To oczywiście nawiązanie do niezniszczalnego młodzieżowca Kotwicy, który w ubiegłym sezonie bardzo często spędzał na parkiecie… pełne 40 minut. Teraz jest tak w przypadku Mikołaja Stycznia, który podczas pięciu dotychczasowych kolejek ma już za sobą ponad 189 rozegranych minut. 37:50 to oczywiście najwyższa średnia w pierwszej lidze. Ale! Najwyraźniej Styczeń tę radomską okazję skutecznie wykorzystuje. Jest drugim najlepszym strzelcem HydroTrucku, a jego skuteczność za 2 na poziomie ponad 74 procent robi wrażenie.

Minuty dla młodzieżowców zdecydowanie bardziej są rozłożone wśród beniaminka z Łodzi. Igor Urban, Mikołaj Wojciechowski, Iwo Maćkowiak, Karol Krysiewicz – każdy z nich spędza na parkiecie podczas meczu średnio od 9 do 18 minut. Co ciekawe, tylko ostatni z wymienionych jest debiutantem. W przypadku pozostałych można jednak spokojnie powiedzieć, że występami w barwach ŁKS-u mogą udowodnić swoją wartość. W poprzednich zespołach nie byli kluczowymi postaciami. Na tym etapie sezonu trudno jednak o opinię, który z nich będzie faktycznie wyróżniającą się postacią.

Omówić wypada również sytuację Żaka Koszalin. To drużyna w najtrudniejszym położeniu. Ostatnie miejsce w tabeli, jedyny zespół bez zwycięstwa na koncie, dominujący obcokrajowiec, młodzieżowcy bez większej roli. Niestety, spośród 367 punktów, które koszalinianie zdobyli do tej pory, tylko 26 (!) to punkty młodzieżowców. Norbert Maciejak spadł do średniej na poziomie 1 oczka na mecz, Jakub Kunc do 1,8 punktu na mecz, z kolei Jan Pluta dopiero debiutuje na zapleczu ekstraklasy. Powtórzę – łącznie 26 oczek młodzieżowców w pięciu meczach. Na szczęście Żak to jedyny tak krytyczny przypadek.

Na więcej swobody może sobie pozwolić trener Dariusz Kaszowski i jego Sokół Łańcut. Krótko charakteryzując – w pierwszej piątce zawsze pojawia się Marcin Kowalczyk, który udowadnia, że jego ubiegłoroczna skuteczność z dystansu nie była dziełem przypadku. Miniony sezon zakończył się dla niego przedwcześnie, ale teraz znów może z optymizmem spoglądać w przyszłość. Trafiając z dystansu nawet częściej niż w co drugiej próbie jest dużym zagrożeniem dla rywala. W większej roli sprawdza się za to Jakub Stupnicki. Wystarczyło pięć występów dla Sokoła, by oddał niemal tyle samo rzutów wolnych i za dwa, co przez cały sezon w Astorii. Mały minus stawiam przy nazwisku Macieja Puchalskiego. Latem sądziłem, że może być nawet pierwszą opcją Sokoła jako młodzieżowiec, natomiast póki co nie wygląda tak dobrze, jak w ubiegłym sezonie. Ten chłopak potrafi zdecydowanie więcej.

Kolejny beniaminek to Resovia Rzeszów. Początkowo sądziłem, że tam młodzieżowcy będą mieli większy udział w zdobywaniu punktów. Maksymiliana Formellę określano jako tego, który może być topowym graczem U23 w lidze, a Kacper Margiciok naprawdę solidnymi występami w barwach Górnika rozpalił nadzieje, że będzie tylko lepiej. Myślałem też, że Kacper Indyk będzie zawodnikiem z większą rolą. W pierwszej kolejce spędził na boisku kwadrans, a podczas pozostałych spotkań – łącznie sześć minut.

W Kotwicy Kołobrzeg jest jakkolwiek podobnie do tego, co wszyscy obserwowaliśmy w ubiegłym sezonie. Znów postacią numer jeden wśród młodzieżowców jest Daniel Ziółkowski, jednak tym razem w nieco mniejszym wymiarze czasowym. W przypadku „Kotwy” warto podkreślić, że jest inaczej niż podczas sparingów. Zmiennikiem Daniela Ziółkowskiego stał się nie Igor Stolarz, a Jordan Lewis! Aleksander Wiśniewski prawdopodobnie nie zyska większej roli.

Szczególnie ciekawa sytuacja dotyczy SKS-u Starogard Gdańskiego. Tam skład został zbudowany tak specyficznie, że Maciej Nagel – jako debiutant – łapie się od razu do pierwszej piątki. Ale nie wynika to oczywiście z braku innych opcji. To tylko początkowe ustawienie, bo po chwili pojawia się wchodzący z ławki Piotr Lis. 22-latek rozgrywa już czwarty sezon w pierwszej lidze. Minie rok, a on zapewne pójdzie śladami Mateusza Kaszowskiego, który nie odczuł, że nie jest już młodzieżowcem. W składzie „Kociewskich Diabłów” swoje miejsce ma również Miłosz Toczek, jednak jego minuty zapewne ustabilizują się wraz z formą drużyny. Póki co – potrafił spędzić na parkiecie i kwadrans, i 19 sekund.

Gdybym swoje przemyślenia miał skrócić jeszcze bardziej, to wyróżniłbym przede wszystkim: Aleksandra Jęcha (Trefl), Maksymiliana Leńca (Śląsk), Jakuba Galewskiego (WKK) i Mikołaja Stycznia (HydroTruck), czyli niejako trzech debiutantów i jednego 22-latka, który wcześniej rozegrał jeden sezon w pierwszej lidze. Teraz wszyscy wymienieni są bardzo istotnymi postaciami, a podczas przedmeczowego skautingu warto poświęcić im trochę uwagi. Dobry czas przed nimi!