Gorący spór między pierwszoligowymi klubami! O co poszło? Zapytaliśmy obie strony

fot. Decka Pelplin / 1lm.pzkosz.pl

Może od początku. Teoretycznie ta historia rozpoczęła się jeszcze w 2024 roku. 12 października w Pelplinie Decka rywalizowała u siebie z Sensation Kotwicą Port Morski Kołobrzeg. Do zdarzenia, o którym mowa, doszło już po niecałych dwóch minutach od rozpoczęcia spotkania. Filip Zegzuła (zawodnik Kotwicy) upadł na parkiet po starciu ze swoim przeciwnikiem – Błażejem Czerniewiczem, koszykarzem Decki. Nagranie z tej akcji dostępne jest TUTAJ. Tyle że nikt wówczas nie zareagował – ani sędziowie, ani komisarz, ani nawet ławka rezerwowych.

Tam jest pokazany tylko wycinek tej akcji z meczu z Kotwicą. Żeby była sprawa jasna – w moim mniemaniu i każdego obiektywnego człowieka – tam jest walka o pozycję. Zegzuła złożył się w pół, za chwilę wstał, nawet się nie otrzepał i normalnie grał – przekazał nam Rafał Knap, trener Decki Pelplin.

Mecz się odbył, a o całej akcji zapomniano. Jak się okazało – do czasu! A konkretnie do stycznia tego roku, gdy to pelplinianie mieli udać się do Kołobrzegu na mecz rewanżowy. Jednak jeszcze przed rozpoczęciem spotkania opublikowali oświadczenie o następującej treści:

Donos na chwilę przed meczem rewanżowym to strategia, która nie ma nic wspólnego z duchem sportowej rywalizacji. Sensation Kotwica Port Morski Kołobrzeg pokazała, że zamiast ufać umiejętnościom swojej drużyny na parkiecie, woli podstępnie przenieść rywalizację zza biurka.

Trzymanie sytuacji przez trzy miesiące (blisko 100 dni) i wyciągnięcie jej dokładnie przed rewanżowym spotkaniem to nie przypadek – to zimna kalkulacja i celowe działanie. Takie zachowanie nie tylko kłóci się z zasadami fair play, ale ujawnia prawdziwe oblicze tej organizacji. Kotwica prawdziwie zatonęła. Pokazała, że wygrana za wszelką cenę jest ważniejsza niż najważniejszy sportowej rywalizacji duch fair play, jak i zasady i honor.

Jednak wyciągnięty miecz stał się Mieczem Damoklesa – od dziś uważnie będziemy przyglądać się wszystkim ich spotkaniom. Nie tylko tych w najbliższym czasie, ale również z ostatnich 12 miesięcy. Jeśli znajdziemy jakiekolwiek zachowania, które mogłyby wzbudzić nasze zastrzeżenia, złożymy odpowiednie wnioski. Skoro taka gra jest dozwolona, będziemy grać na tych samych zasadach. Sportowa rywalizacja powinna odbywać się na parkiecie, nie w szufladach i donosach.

W oświadczeniu padło hasło „donos”. Jak z kolei twierdzi druga strona tego sporu, przedstawiciele kołobrzeskiego klubu wychwycili październikowe zachowanie Błażeja Czerniewicza dopiero w styczniu, przygotowując się do rewanżowego starcia z Decką. Na oświadczenie kołobrzeżan również nie trzeba było długo czekać:

Sensation Kotwica Port Morski Kołobrzeg pragnie poinformować opinię publiczną o złożeniu oficjalnego pisma do Polskiego Związku Koszykówki w sprawie skandalicznego zachowania Błażeja Czerniewicza, zawodnika drużyny Decki Pelplin, podczas meczu pierwszej rundy, który odbył się w Pelplinie.

W trakcie tego spotkania, na samym jego początku, Błażej Czerniewicz celowo uderzył w brzuch naszego zawodnika, Filipa Zegzułę. Co niezwykle istotne, incydent ten nie został zauważony ani przez trójkę sędziowską, ani przez stolik sędziowski, ani przez nikogo z naszej ławki rezerwowych. Pragniemy podkreślić, że gdyby którakolwiek osoba z naszego sztabu dostrzegła tę sytuację na miejscu, z pewnością podjęlibyśmy natychmiastowe działania w celu usunięcia zawodnika Decka Pelplin z boiska.

Przygotowując się do nadchodzącego meczu i analizując materiał wideo z poprzedniego spotkania, zauważyliśmy to rażące naruszenie zasad fair play. Klub w środę przesłał stosowne nagranie do Polskiego Związku Koszykówki wraz z prośbą o interwencję i podjęcie działań w sprawie tak haniebnego zachowania.

Jako klub jesteśmy oburzeni próbami przedstawiania zawodnika Decki Pelplin jako ofiary, podczas gdy jego zachowanie na boisku było niedopuszczalne. Nie można mówić o sportowych postawach i zasadach fair play, jednocześnie tolerując takie działania. Naszym zdaniem tego typu incydenty nigdy nie powinny zostać zapomniane, niezależnie od upływu czasu i wymagają stanowczej reakcji, nawet jeśli mają miejsce wiele miesięcy wcześniej. Jesteśmy zdumieni, że klub naszych dzisiejszych rywali nawet nie przeprosił za zachowanie swojego zawodnika, jednocześnie winiąc nas za jego zawieszenie.

A z czego tak naprawdę wynika spór? Kołobrzeżanie mieli pretensje o zachowanie swojego przeciwnika, co punktują w swoim oświadczeniu. Z kolei pelplinianie czuli się poirytowani, bowiem pismo rywali zostało złożone nie po meczu, a ponad trzy miesiące później. Co więcej, taki dokument chwilowo – do czasu rozpatrzenia – postawił występ Błażeja Czerniewicza w Kołobrzegu pod znakiem zapytania. Decka w meczu rewanżowym musiałaby radzić sobie bez swojego najlepszego punktującego. O komentarz do sprawy poprosiliśmy w niedzielę Rafała Knapa, trenera Decki Pelplin.

Jest to jakieś kuriozum, jeżeli po 97 dniach drużyna może wyciągać takie brudy. Dodatkowo, jeżeli ktoś zaobserwuje zachowanie Błażeja podczas meczu, to nie było to uderzenie pięścią, które miało miejsce w późniejszym spotkaniu. Za zachowanie w meczu z GKS-em został ukarany karą finansową w postaci tysiąca złotych oraz absencją w kolejnym spotkaniu. Poddał się dobrowolnie karze, pokajał się, zaczął współpracować z psychologiem sportowym. GKS od razu złożył zawiadomienie, w protokole meczowym były uwagi od komisarza, trafiło to do Wydziału Gier i Dyscypliny. Wydział Gier i Dyscypliny oddał to do sędziego dyscyplinarnego. Błażej zaproponował sam karę, pauzował jeden mecz, dodatkowo zapłacił tysiąc złotych.

Szkoleniowiec Decki w ten sposób nawiązał do innej akcji z udziałem swojego zawodnika. Do tej drugiej doszło miesiąc później, właśnie podczas starcia z GKS-em Tychy. Zachowanie koszykarza jest widoczne TUTAJ.

Kotwica ma na tyle mocny skład, że nie musiała uciekać się do takich forteli. Mogła rozegrać to normalnie, na boisku. Są mocnym zespołem i – jak pokazali w pierwszym meczu – mogą wygrać to w sportowej rywalizacji – dodał jeszcze szkoleniowiec Decki.

Aby przedstawić perspektywę obu stron, zgłosiliśmy się także do prezesa Kotwicy. Kamil Graboń całą sytuację skomentował w ten sposób: W środę (15 stycznia) sztab przygotowywał się do meczu z Decką. Zachowanie Błażeja Czerniewicza zostało wyłapane podczas scoutingu. Nikt tego wcześniej nie widział, nawet ławka. Znając charakter naszego trenera – gdyby to widział, zareagowałby od razu. Uważamy, że takie rzeczy nie mają przedawnienia.

Nie jesteśmy od przyznawania kar. W swoim krótkim piśmie do Polskiego Związku Koszykówki napisaliśmy prośbę o przeanalizowanie i zajęcie się tą sprawą. Niczego nie sugerujemy, nie jesteśmy od dawania kar. Napisaliśmy tam jeszcze, że to jest skandaliczne zachowanie zawodnika. Nie chcielibyśmy, by coś takiego przeszło bokiem. Nie sugerowaliśmy niczego takiego jak zawieszenie koszykarza. Zauważyliśmy chamskie zachowanie zawodnika. To jest boiskowy bandyta. Nie można tego puszczać! Osoby, które to wyśmiewają, znaczy, że tolerują coś takiego. Szuka się wymówek dla takich zachowań. Zamiast przeprosić, to się go wybiela i robi się z niego ofiarę.

Filip Zegzuła potwierdził nam, że został uderzony. To jest nasza decyzja jako zarządu, aby coś takiego zgłosić. Nie ma miejsca na tolerowanie takiego boiskowego chamstwa. Takie osoby muszą ponosić jakieś konsekwencje, ale od wyznaczania kar jest Polski Związek Koszykówki.

Mecz w Kołobrzegu odbył się zgodnie z terminem, a co więcej – wystąpił w nim Błażej Czerniewicz. Górą byli gospodarze, którzy wygrali 101:66. Jeszcze przed rozpoczęciem spotkania zawodnik został ponownie zobowiązany do zapłacenia kary finansowej, jednak w tej sytuacji nie zdecydowano się na zawieszenie jego udziału w meczu.