Dwa mecze w ciągu czterech godzin! To był aktywny dzień dla Politechniki Opolskiej

fot. Monika Balij / Weegree AZS Politechnika Opolska / 1lm.pzkosz.pl

Gdy ostatnio WKS Śląsk II Wrocław udał się na koszykarskie „tournee” po województwie zachodniopomorskim, rozgrywając mecze dzień po dniu, sądziłem, że pod tym względem będą rekordzistami. Do czasu! O krok dalej poszła Weegree AZS Politechnika Opolska, choć jej przypadek należy chyba traktować z przymrużeniem oka. Jak było w praktyce?

Sytuacja Śląska, którą przytoczyłem wyżej, to dokładnie dwa mecze w dwa dni. 27 października podopieczni trenera Marka Popiołka rywalizowali od 18:00 w Kołobrzegu z Kotwicą, by po niecałych 24 godzinach przerwy przystąpić do starcia z Żakiem w Koszalinie. Oba spotkania zakończyły się przegraną WKS-u, jednak trudno teraz gdybać, czy na te rezultaty miało wpływ zmęczenie. To przecież dwa pierwsze mecze z Markiem Popiołkiem przy linii bocznej, a końcówki tych spotkań były tak szalone, że raczej nie chodziło o kwestie fizyczne, a o brak koszykarskiego wyrachowania wśród tych całkiem młodych koszykarzy.

W takim razie, jakie wyzwanie wzięli na swoje barki zawodnicy Politechniki Opolskiej? W minioną sobotę około godziny 17:00 zakończyli swój domowy mecz w pierwszej lidze z Miastem Szkła Krosno, a już 30 minut później… brali udział w innych rozgrywkach! Mowa o Lidze Akademicką AZS. Dwa turnieje eliminacyjne rozgrywano właśnie w hali przy ul. Prószkowskiej, więc pod względem organizacyjnym kłopotu nie było, a dwa mecze w tak krótkim odstępie czasu należy tutaj traktować jak ciekawostkę.

Aby jednak być precyzyjnym, dodam – to nie był 1:1 identyczny skład, z którego korzysta trener Robert Skibniewski na zapleczu ekstraklasy. Brakowało Jakuba Kobla, Dominika Rutkowskiego oraz Austina Lawtona. Pozostali – do dyspozycji! Między innymi Krzysztof Kempa, Patryk Pułkotycki i Michał Mindowicz (koszykarze z doświadczeniem kolejno: pierwszoligowym, ekstraklasowym, a nawet eurocupowym) stanęli naprzeciw zawodników, których ostatnie oficjalne statystyki dotyczą młodzieżowych Mistrzostw Polski sprzed dobrych kilku lat.

Oczywiście, byli i tacy, którzy anonimowi nie są. AWF Katowice wystawił do gry m.in. Aleksandra Griszczuka i Mateusza Żebroka. Nie sposób pominąć najlepszych podczas rozgrywek w Opolu, czyli przedstawicieli krakowskiego AGH. Z awansu cieszyli się tacy koszykarze jak Bartosz Leśniak, Miłosz Ziółkowski, ale także trener Tomasz Zych, który zawodnikiem był jeszcze całkiem niedawno. W najważniejszym spotkaniu krakowianie co prawda przegrali z gospodarzami turnieju, ale za sprawą korzystnego bilansu w dwumeczu awansowali do Final Four.

Gdy już będziecie nadrabiali wyniki w ramach wspomnianej przeze mnie Ligi Akademickiej AZS, to znajdźcie czas również na obejrzenie powtórki sobotniego meczu pomiędzy Politechniką Opolską a Miastem Szkła Krosno. To właśnie to spotkanie rozegrano „w przerwie” od rozgrywek akademickich. Myślę, że doświadczycie emocji nawet przy okazji oglądania starcia, które… już się odbyło. Takie widowisko!

Politechnika Opolska po pierwszej kwarcie przegrywała 9:28, a w najbardziej kryzysowym momencie aż 25:59. Trener Robert Skibniewski najwyraźniej poprzez odpowiednie słowa dotarł do zawodników i zmotywował ich do dalszej rywalizacji. Po tym meczu jego podopiecznym zdecydowanie nie można odmówić woli walki. Zryw nadszedł mniej więcej w połowie trzeciej kwarty. Opolanie zdobyli 18 (!) punktów z rzędu oraz do końca kwarty nie pozwolili przeciwnikom na choćby jedno trafienie. Wow!

Mimo takiej serii gospodarze wciąż tracili do rywali prawie 20 oczek. W takim razie, co należało zrobić? Gonić dalej. I tak też się stało. Na 7,5 sekundy przed końcem Politechnika Opolska świetnie rozegrała akcję zza linii końcowej, a za sprawą celnej trójki Jakuba Kobla objęła prowadzenie. Wtedy trener Miasta Szkła – Edmunds Valeiko – poprosił o przerwę na żądanie. Przyjezdnym udało się jeszcze zdobyć dwa punkty – Przemysław Wrona podał do zbiegającego pod kosz Michała Chraboty, a ten był autorem ostatniego trafienia w tym spotkaniu. 77:76 na korzyść Miasta Szkła.

Politechnika Opolska w meczu o godzinie 15:00 odrobiła nawet 34 oczka straty, ale i tak nie zdołała wyrwać kolejnego ligowego zwycięstwa. Z kolei o 17:30 cieszyła się z wygranej nad AWF-em Kraków w Lidze Akademickiej, lecz w całym turnieju i tak dała się wyprzedzić w tabeli jeszcze innej drużynie, przez co nie awansowała do kolejnego etapu rozgrywek. W tej (prawdziwej!) opowieści brakuje już tylko happy endu. Ten jednak z czasem pewnie nadejdzie. Bo czy była jakaś inna ekipa w tym sezonie, która napisała historię pod tytułem „powrót z -34”?