Dla jakich historii warto śledzić play-offy w pierwszej lidze? Początek już 12 kwietnia

fot. Łukasz Raczkowski / ki24.info

Początkowo chciałem, abyście poznali moje – Piotra Janczarczyka – pierwszoligowe wyróżnienia. Najlepszy trener? MVP rundy zasadniczej? Największa pozytywna niespodzianka? To wszystko już było. Co więcej, z czasem okazało się, że niemalże… podzieliłbym opinię kolegów z branży. Bo choć sezon był naprawdę wyrównany, to w wyznaczonych kategoriach bylibyśmy raczej zgodni.

12 kwietnia na zapleczu ekstraklasy rusza faza play-off. Zresztą, gdybyście chcieli dowiedzieć się o nich nieco więcej, to odsyłam Was TUTAJ. To ponad dwugodzinna rozmowa, którą przeprowadziłem z Tomaszem Jaremkiewiczem – dyrektorem sportowym Polonii Warszawa, a jak się okazało w trakcie odcinka: również prezesem klubu. „Czarnych Koszul” w tegorocznych play-offach nie zobaczymy. Zagrają z kolei: Miasto Szkła Krosno, Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz, Muszynianka Sokół Łańcut, WKK Active Hotel Wrocław, GKS Tychy, Sensation Kotwica Port Morski Kołobrzeg, Decka Pelplin i KSK Qemetica Noteć Inowrocław. Każda z tych drużyn ma swoją historię. Mają ją również zawodnicy. Które szczególnie warto śledzić podczas fazy play-off?

Kotwica mocniejsza niż się wydaje?

Kołobrzeżanie w ostatnich latach przyzwyczaili swoich kibiców do naprawdę dobrych wyników. Od sezonu 2021/2022 rokrocznie biorą udział w play-offach i rokrocznie dostarczają emocji. Co ciekawe, po raz ostatni przeszli pierwszą rundę play-offów… właśnie w sezonie 2021/2022! Wtedy dotarli aż do serii o 3. miejsce w rozgrywkach. Kolejne sezony w ich wykonaniu to 1:3 z HydroTruckiem i 0:3 z Górnikiem.

Gdyby wszystkie te występy sprowadzić zaledwie do rezultatów, można Kotwicy nie docenić. A to przecież ta sama Kotwica, która jesienią była wskazywana wraz z Astorią i Miastem Szkła w gronie kandydatów do awansu. Jest kwiecień, a „Czarodzieje z wydm” wylądowali na 6. miejscu w tabeli. Nie mają przewagi własnego parkietu. Bardziej wyzwanie w postaci trasy znad morza na odległe im Podkarpacie.

Jeśli jednak w sezonie 2024/2025 szósty zespół wyeliminuje z gry o awans zespół numer trzy, to niespodzianki nie będzie. Podopieczni trenera Rafała Franka swoich przeciwników z Łańcuta pokonali nawet dwukrotnie podczas rundy zasadniczej. Śmiało można też powiedzieć, że sportowo są w stanie ich pokonać jeszcze trzykrotnie w najbliższych dniach. Remon Nelson, który potrafi zakręcić się w okolicach 30 punktów. Pole trzech sekund – zabezpieczone, choć faule podkoszowych bywają bolączką. Weterani – są. Można tak wymieniać i wymieniać. Można też śledzić, czy Kotwica faktycznie awansuje do drugiej rundy. Ja zachęcam!

Ile jeszcze?

Pytanie o takiej treści mogą sobie zadawać ci, którzy przed rozpoczęciem sezonu typowali WKK do spadku z pierwszej ligi. Minęły 34 kolejki rundy zasadniczej, a ekipa prowadzona przez trenera Łukasza Dziergowskiego utrzymała się, ale w czołowej ósemce. Gdy przychodzi do typowania rywalizacji z GKS-em, część osób twierdzi, że ta magia może się po prostu skończyć. Bo jak to tak? Z 17-latkiem jako podstawowym rozgrywającym? Czy z tym Amerykaninem, co po raz ostatni grał w PLK 7 lat temu? Waldow został jednak wybrany do najlepszej piątki, a Galewski otrzymał nawet głos na… MVP rundy zasadniczej. Aj się pozmieniało!

Piękny sen wrocławskiego klubu trwa nadal. Gdyby zapytać tych zawodników o ich plany, to pewnie nie chcą kończyć sezonu na pierwszej rundzie play-offów. W końcu apetyt rośnie w miarę jedzenia. Jednak jak pokazał niedawny mecz z GKS-em, to też nie jest tak, że brązowi medaliści minionego sezonu są bez szans. I choć mówi się tyle o znacznej przewadze WKK pod koszem, to dziwnym trafem zapomina się, że ci sami podkoszowi GKS-u mogą umiejętnie rozciągać grę i szukać okazji z dystansu. Krótko mówiąc – tyszanie też mają czym ukąsić.

Mimo wszystko WKK ma szansę napisać jeszcze piękniejszą historię. Bo czy ktoś określa tę drużynę młodzieżową czy też nie, wrocławianie mogą wraz z dwoma regularnie grającymi chłopcami awansować do najlepszej czwórki. Chłopcami, chłopakami, młodymi mężczyznami? Nie wiem, jak określić 17-latka i 18-latka pośród pierwszoligowych wyjadaczy.

Tak blisko, tak daleko

To właśnie wymieniony wyżej GKS Tychy sprawił w ubiegłym roku największą sensację, trzykrotnie pokonując Miasto Szkła Krosno. Ósma drużyna w tabeli wyeliminowała z gry o awans… lidera! Teraz historia niejako może zatoczyć koło. „Szklany Team” znów był najlepszy podczas rundy zasadniczej, zmienił się tylko play-offowy rywal. Tym razem krośnianie zmierzą się z beniaminkiem. Lecz jakże groźnym! Noteć Inowrocław przez większość sezonu pokazywała pazur, rozpychając się na wszystkie strony w czołowej ósemce. Może nawet nigdy z niej nie wypadła? Tego już nie zweryfikuję.

W marcu jednak Noteć pazur stępiła. Przestała wygrywać, zaczęła się seria przegranych. I na pewno nie było to zaplanowane działanie, aby uśpić czujność pozostałych. Finalnie jednak inowrocławianie zagrają w play-offach i to już jest duży sukces tego klubu.

W przypadku Decki rywalizującej z Astorią często używa się sformułowania, że „jedni mogą, drudzy muszą”. Według mnie to hasło jeszcze bardziej pasuje do Noteci i Miasta Szkła. Noteć się cieszy, Noteć ma powody do zadowolenia. Noteć ma także doskonałą świadomość, co stało się w kwietniu ubiegłego roku, gdy GKS trzykrotnie pokonał ówczesnego lidera. Lider jest „do ruszenia”. Tylko jak? Wydaje się, że tym razem będzie trudniej. Edmunds Valeiko to taki trener, któremu naprawdę zależało na pierwszym miejscu. Na ósmym wylądowała z kolei Noteć, a rywalizacja z nią tej wydaje się całkiem optymistyczna dla krośnian. Pozostało „tylko” przełożyć to na parkiet. Niech się dzieje!

Piotr Janczarczyk